Moje farby i bloki są najbardziej podróżującymi bezproduktywnie farbami i blokami na świecie ;-) Zabieram je z sobą z Łodzi na działkę i z działki do Łodzi regularnie,
cóż z tego kiedy nawet ich nie otwieram...
cóż z tego kiedy nawet ich nie otwieram...
Po powrocie z urlopu zajrzałam do alizee i stwierdziłam, że moja niemoc właśnie minęła. Zobaczyłam przecudnej urody piórka i już wiedziałam, co będę malowała.
Wieczorkiem
posadziłam me dziecię, żeby mi pozowała, bo teoretycznie wiem, jak
wygląda buziak dmuchający na piórko, ale co innego wiedzieć a co innego
zobaczyć. Moje dziecko pozując dostało głupawki, ale i tak się udało ;-)
Oj, naoglądałam się piórek, zachwyciły mnie piórka przepiórek, bo mam słabość do kropeczek. Natura jednak tworzy cuda!
Tu pozujące moje dziecko:
Oj, naoglądałam się piórek, zachwyciły mnie piórka przepiórek, bo mam słabość do kropeczek. Natura jednak tworzy cuda!
Tu pozujące moje dziecko:
Po narysowaniu Oleśki usiadłam do właściwego obrazka, który "tworzył się sam".
Zazwyczaj mam wcześniej koncepcję, tu była totalna improwizacja, z której wyszło coś takiego:
- Mamo, mamo, jeszcze koronę! - powiedziała Oleśka widząc długie włosy ;-)
Ciekawe, co będę malować za kilka lat, jak już wyrośnie z księżniczek ;-)
Pozdrawiam :-)