Nagłówek

Nagłówek

Ruszam ze sklepem

wtorek, 20 sierpnia 2013

Przepióreczki są w kropeczki, ale będzie o piórkach a nie przepiórkach ;-)


Moje farby i bloki są najbardziej podróżującymi bezproduktywnie farbami i blokami na świecie ;-) Zabieram je z sobą z Łodzi na działkę i z działki do Łodzi regularnie,
cóż z tego kiedy nawet ich nie otwieram...

Po powrocie z urlopu zajrzałam do alizee i stwierdziłam, że moja niemoc właśnie minęła. Zobaczyłam przecudnej urody piórka i już wiedziałam, co będę malowała.
Wieczorkiem posadziłam me dziecię, żeby mi pozowała, bo teoretycznie wiem, jak wygląda buziak dmuchający na piórko, ale co innego wiedzieć a co innego zobaczyć. Moje dziecko pozując dostało głupawki, ale i tak się udało ;-)
Oj, naoglądałam się piórek, zachwyciły mnie piórka przepiórek, bo mam słabość do kropeczek. Natura jednak tworzy cuda!

Tu pozujące moje dziecko:


Po narysowaniu Oleśki usiadłam do właściwego obrazka, który "tworzył się sam".
Zazwyczaj mam wcześniej koncepcję, tu była totalna improwizacja, z której wyszło coś takiego:




- Mamo, mamo, jeszcze koronę! - powiedziała Oleśka widząc długie włosy ;-)
Ciekawe, co będę malować za kilka lat, jak już wyrośnie z księżniczek ;-)

Pozdrawiam :-)


niedziela, 18 sierpnia 2013

Wakacyjnie o naszych zwierzakach

Moje urlopowanie dobiegło końca, ale muszę przyznać, że wakacje były wyjątkowo udane!
Pogoda ... moja ulubiona czyli słońce, słońce, upał ;-)
Tygodniowy wyjazd w Tatry przechodzony na maksa, prawie padliśmy, bo nie umieliśmy odpuścić i zrobić sobie chociaż jeden dzień wolny. Odpoczynek był na działce - nieco przymusowy, bo co można robić, gdy żar leje się z nieba ;-) Basen - leżak - książka ;-)

W góry kot pojechał z nami. Do końca mieliśmy nadzieję, że może pani weterynarz uzna, że możemy zrezygnować z leków dla kota, ale on chyba wiedział, co się święci i czekając w przychodni na pomiar cukru tak się "nakręcił", że cukier skoczył i "lekoman" a raczej "lekokot" pojechał z nami. Bo nasz cukrzyk zaczął uwielbiać chwile, kiedy dostaje lekarstwo i tak długo rano się dopomina i nie wychodzi z kuchni póki nie dostanie swojej ćwiartki tabletki ;-)

Ale na działkę pojechało już całe nasze liczne towarzystwo, a nawet przez chwilę mieliśmy jednego maltańczyka więcej - siostrę Panny Migotki, której pańcia też pojechała na wakacje.

Z działki chyba najbardziej cieszy się KOT:





Czasem myśli, że jest psem i obgryza patyki:
Masza uznała, że to jednak nie wypada, żeby kot bawił się patykami ;-) i zabrała to, co psie:


Najbezpieczniej jednak na tarasie:
Po nocnej wizycie obcego kota na naszej działce, nasz kot woli noce spędzać jednak nie w krzakach a na łóżku w towarzystwie swej ochrony znaczy psów.

Upał dał futrzakom w kość, chowały się pod trampoliną ;-)
Małe czasem dały się wyciągnąć do lasu, Duży dopiero wieczorami, gdy temperatura spadała chociaż do 20.
Dziś miało być o nowych akwarelkach, inspiracjach, ale jak zrzuciłam zdjęcia to wyszedł post o czymś zupełnie innym ;-)

Pozdrawiam Was gorąco :-) 
I niedługo znów się odezwę, bo wreszcie przeprosiłam się z farbkami ;-)

PS. Pamiętacie o kocim candy?