Nagłówek

Nagłówek

Ruszam ze sklepem

sobota, 29 grudnia 2012

Słodki kotuś


Mój Kocurnięty ma cukrzycę :-(
Najpierw myślałam, że się przeziębił - non stop siedział w kuwecie. 
I troszkę schudł. No może nie troszkę, bo dało się to zauważyć.
Pierwsza wizyta u naszych "weterynarek" - trzeba zrobić badania, ale objawy się zgadzały... 
Później zaczęłam kojarzyć fakty: był mniej skoczny, ale tłumaczyliśmy sobie, że to lata: skończył już przecież 10 lat. Ostatnio zaczął tupać - tzn. nie ma do końca schowanych pazurków.
No i non stop nad miską wody a potem kuweta...
Badania potwierdziły diagnozę: norma cukru dla kotów 80 a nasz miał 530 :-(
Najbardziej się bałam, że cukier mógł już uszkodzić wątrobę, trzustkę ale na szczęście zdążyliśmy: wdała się tylko jakaś infekcja w nerkach...
No i zaczęło się: codzienne zastrzyki z insuliny, nowa karma a do tego wieczorem antybiotyk.
I w pogotowiu miód: gdyby zachciało mu się spać ;-)
Cukier już spada :-)
 
Przeorganizowaliśmy całe nasze życie dla niego :-) 
Na sylwestra też wyjdziemy dopiero po zastrzyku ;-)
Nie ukrywam, że bardzo się martwiłam o niego, teraz jestem spokojniejsza, chociaż jak nas długo nie ma w domu, to wchodzę do niego z pewną obawą...

Nasz Kot jest niesamowitym luzakiem: w lecznicy wszystkie koty siedzą w koszykach, nasz siedzi na krzesełku obok, bez smyczy. Nie boi się psów - ma przecież w domu swoje. Do pani weterynarz też potrafi sam wejść do gabinetu. I podaje łapę, żeby mu zdjąć bandaż ;-)



A święta, mimo wszystkich ostatnich trosk były cudowne :-)
 

niedziela, 16 grudnia 2012

Ostatnie wieszaczki

Macie czasem chwile zwątpienia?
Zastanawiacie się czy nie rzucić wszystkiego w diabły...
Zdecydowanie nie jestem w świątecznym nastroju :-(

Dziś wieszaczki - aniołki dla dziewczynek:


I wieszaczki - domki dla chłopców:
Obowiązkowo z pająkami...

 Może, gdy w domu pojawi się choinka to udzieli mi się świąteczny nastrój...

wtorek, 11 grudnia 2012

Szopka

Tym razem nie moja praca, tylko Olinki. Na konkurs szkolny. 
Miałyśmy robić razem, ale córa miała swoją koncepcję, 
w końcu kłóciłyśmy się już nawet o kolor włosów Matki Boskiej ;-)
Stwierdziłam, że jak jest taka mądra to niech robi sama ;-) I zrobiła.
Figurki są z modeliny, potem je pomalowała.
Stajenka ... z bochenka chleba. 
Coś podobnego wypatrzyłyśmy gdzieś w internecie 
- szukałam prostego pomysłu, żeby dziecko mogło samodzielnie zrobić.




I za dwa tygodnie święta...
A za oknem piękna zima - taką lubię: śnieg i nie za zimno :-)

środa, 5 grudnia 2012

Do kogo przychodzi Mikołaj?

- "Mamoooo! A Zuzia powiedziała, że nie ma Mikołaja! 
A ja powiedziałam, że to nieprawda! Że jest!"

Znacie to? 
Olina ma już 8 lat. I ja się cieszę, że wierzy w Mikołaja, bo fajnie jest wierzyć w tego miłego starszego pana, który podrzuca wyczekane prezenty. Ale w tym roku pomyślałam sobie, że kiedyś może być baaardzo zawiedziona...

Jakiś czas temu uzgodniłyśmy, że do tych, którzy w Mikołaja wierzą - przychodzi Mikołaj.
A tym, którzy nie wierzą - prezenty muszą kupować rodzice ;-)

Dziś jeszcze jeden aniołek - wieszaczek.



Czu skarpety już naszykowane?

sobota, 1 grudnia 2012

Pudełeczko dla Julki

No i pojawiło się jeszcze jedno pudełeczko.
Chwilo więcej nie będzie, bo w okolicznych sklepach wykupiłam wszystkie pudełeczka :-) 
Pan z mojego ulubionego sklepu z drewienkami obiecał przywieźć nowe, wkrótce ;-)
 
U Olgi w klasie trwa sezon urodzinkowy, ale chyba muszę wymyślić coś nowego, bo to już 4 pudełko dla jej koleżanek ;-) Wiem, każde jest inne, dopasowane indywidualnie do jubilatki. 
A mnie marzy się już coś innego ;-)
 



 
Oglądałam fajne drewniane piórniczki. Gdy chodziłam do podstawówki każda z nas o takim piórniku marzyła! Można by go też fajnie pomalować. Ale tam zmieści się pióro, długopis, ołówek, gumka i koniec! A gdzie cała reszta: kredki, nożyczki, zakreślacze, mazaki, korektory i inne niezbędności???
Kiedy wieczorem sprawdzam zawartość tornistra i piórnika to też muszę się mocno skupić, żeby ogarnąć, czy wszystko, co konieczne tam się znalazło - tyle tego jest! ;-)
Za moich czasów (jak to brzmi!) był jeszcze szał na "chińskie" piórniki ... Pamiętacie?
Tak więc piórnika do malowania nie kupiłam, za to nabyłam maleńkie drewniane pudełeczko na swoje wizytówki, bo mnie rozczuliło... :-)
Pozdrawiam!