Nagłówek

Nagłówek

Ruszam ze sklepem

sobota, 22 września 2012

malowanki

Dziś dwie malowanki. 
Dostałam zadanie do wykonania: 
dwa rysunki wektorowe, malowanki, styl trzeba było dostosować do istniejącej już serii. 
Najbardziej ubawiło mnie, że "przyszły pracodawca" określił czas, w którym musi powstać taki rysunek ;-) A przecież rysunek rysunkowi nie równy, jeden będzie się robiło 15 minut, drugi dwie godziny.
Potem gotowe rysunki wysyłamy do "potencjalnego pracodawcy" i... mamy szansę zobaczyć lekko przerobiony swój rysunek w malowance, książeczce itp w pobliskiej księgarni. Pieniążków oczywiście za to nie zobaczymy, zatrudnienia również :-( I tylko: odezwiemy się do wybranych... Nie będę mówiła ile razy napracowałam się po nic. Nauczyłam się, że swoich prac nie wysyłam już jako gotowy materiał "ewentualnemu pracodawcy", tylko umieszczam "do obejrzenia" - co może wkurza "teoretycznie poszukujących pracowników".

I tak powstał: chłopiec wieszający pranie na sznurku:


 I dziewczynka puszcza latawca na łące:


No to pozdrawiam wszystkich pragnących zmienić pracę ;-)

czwartek, 13 września 2012

Chciałam coś innego, a wyszły ... anioły

Nie mogę uwolnić się od tego tematu. Teraz będę Was nimi zadręczać ;-) Aniołami.
W głowie mam różne obrazki. 
Na stole kawałki drewna.


Biorę pędzel, zaczynam malować coś innego a potem przemalowuję...

Tak bardzo tęsknię za moją działką, za latem, za słońcem, za kołyszącym się zbożem, za lasem.
Tak bardzo chciałabym tam mieszkać. I po raz kolejny przekonuję się jak trudne i męczące byłyby codzienne dojazdy do Łodzi, dowożenie dziecka do szkoły, na zajęcia... 
Ostatnio wyjazd na działkę traktuję jako terapię - tak zamiast tabletki na uspokojenie ;-) 
Wiecie jak to jest - trzeba odreagować niefajną atmosferę w pracy...

A teraz z życia mojej psiuni: Masza ostatnio pojechała ze mną do pracy. 
Psinka miała ostatnio "swoje" dni, więc Duży był w niej nieustannie zakochany, ciągle przy niej, końskie zaloty... A że Duży waży jakieś 30 kg a mała 5 kg - baliśmy się, żeby niechcący nie nadepnął jej chociażby. Pojechała więc ze mną. Spędziła czas na krzesełku koło mnie, była super grzeczna, super miła dla "głaskaczy" - po prostu reklama maltanka ;-)
A po wejściu do domu jakby coś w nią wstąpiło: porozstawiała po kątach Michaela, Migotkę, kota. Naszczekała na nie i poszła pod łóżko. 
No cóż... teraz już piesek wie, dlaczego pańcia wraca wkurzona z pracy ;-)

 A tu jeszcze wakacyjne maltanki na słomie :-)
 

Pozdrawiam i dziękuję, że zaglądacie i chwalicie!

niedziela, 2 września 2012

Anioł na drewnie raz jeszcze

Kolejna wyprawa do lasu, 
kolejny kawałek drewna 
i namalowałam na nim kolejnego anioła. 



Z dzisiejszej wyprawy do lasu przynieśliśmy tylko grzyby ;-)
Pozdrawiam Was wrześniowo.